«Ich sabaki brešuć pa načach, pałochajuć dziaciej». Žychary šmatpaviarchovika ŭ Minsku skardziacca na susiedziaŭ, što pierajechali z pryvatnaha doma
24.02.2025 / 13:17
Šmatpaviarchovik na praśpiekcie Dziaržynskaha — zvyčajny śviežy dom z mnostvam modnych kaviarniaŭ i kram. Ale vonkavy vyhlad u jaho padmanvaje: žychary adnaho z padjezdaŭ skardziacca na žycharoŭ, jakija pierajechali ŭ kvateru z pryvatnaha doma razam sa svaimi chatnimi žyviołami.
Mienavita žyviołaŭ staražyły ličać hałoŭnaj prablemaj — ad ich šmat šumu i niepryjemnaha pachu. A voś tyja samyja žychary, naadvarot, upeŭnieny, što da ich z samaha pačatku adnieślisia pieraduziata i nie vielmi ciopła. Onliner.by sprabavaŭ razabracca ŭ hetaj składanaj historyi.
Sabaki razładu
Anastasija z mužam žyvuć u domie ŭžo try z pałovaj hady. Za hety čas prablem z susiedziami nie ŭźnikała. Usio źmianiłasia, kali na siomy pavierch źjavilisia novyja žychary — siamja z troch čałaviek: maci z darosłaj dačkoj i synam.
— Nakolki ja viedaju, raniej im naležaŭ pryvatny dom na vulicy Charkaŭskaj — jaho pavinien byŭ źnieści «Ajron». Zabudoŭščyk prapanavaŭ im u jakaści kampiensacyi kvateru. Jany pavinny byli zasialicca jašče ŭ sakaviku, ale zatrymalisia praz sudovyja raźbiralnictvy — zdajecca, nie vielmi chacieli siudy pierajazdžać, — raspaviadaje Anastasija.
U šmatpaviarchovik tyja minčanie pierajechali nie adny, a ź niekalkimi sabakami, jakija i stali pryčynaj kanfliktu.
— Pieršapačatkova žyvioł było šeść: try darosłyja sabaki i try ščaniuki.
Niekatoryja ź ich, napeŭna, byli niezdarovyja: kali ich vyhulvali, niepasredna na asfalcie zastavalisia ślady ich vydzialeńniaŭ… U padjeździe z-za hetaha taksama mocna śmiardzieła. Pryjazdžała śpiecyjalizavanaja słužba, apracoŭvała pavierchi, kab pach źnik… My skardzilisia staršyni, i syn źvioz paru sabak na lecišča, dzie jany zaraz, vidać, znachodziacca. Na žal, heta prablema nie była vyrašana da kanca.
Jak kaža Anastasija, śpiecyfičny vodar usio roŭna pieryjadyčna źjaŭlajecca ŭ lifcie abo padjeździe paśla taho, jak tam pabyvajuć susiedskija chatnija žyvioły.
— Pach vielmi stojki i zastajecca ŭ nosie, navat kali zachodziš damoŭ. Prosta ślozy z vačej — adrazu chočacca pamycca.
Z časam niepryjemnaje ambre pačało raspaŭsiudžvacca jašče dalej.
— Jany žyvuć na siomym paviersie. Kali na vulicy była plusavaja tempieratura, smurod ź ich kvatery danosiŭsia napramuju da našaha dziasiataha paviercha. Asabliva heta adčuvajecca na bałkonie. A ŭ nas jašče soniečny bok, chutka nahravajecca. Bajusia ŭjavić, što budzie letam — ciarpieć buduć usie, nie tolki my. Adnak heta nie adzinaja prablema, jakaja turbuje susiedziaŭ.
Štodzień, kali maci abo dački niama doma, sabaki pačynajuć vyć. Heta moža praciahvacca ŭvieś dzień — z ranku i da viečara, bieź pierapynku. Byvaje, što jany brachać nočču — i a 02:00, i a 05:00. Užo hałava pačynaje puchnuć, niemahčyma znachodzicca doma.
Padčas intervju žurnalistam taksama daviałosia pačuć žyvioł — brech dobra čutny navat na dziasiatym paviersie.
— Niekalki razoŭ ja vyklikała nočču milicyju. Časta byvaje tak, što supracoŭniki pryjazdžali, kali šum spyniaŭsia. Dźviery ŭ takich vypadkach uładalniki kvatery adčyniali nieachvotna, kažučy: «Sabaki maŭčać, navošta vy pryjšli?» Učastkovy taksama nieadnarazova sprabavaŭ ź imi parazmaŭlać, i tolki niadaŭna jamu ŭdałosia da ich dabracca i pravieści prafiłaktyčnuju razmovu.
Niadaŭna Anastasii pryjšoŭ ź milicyi aficyjny adkaz na adnu ź jaje skarhaŭ. Hučyć jon tak:
«… pa fakcie parušeńnia praviłaŭ pražyvańnia ŭ žyłym domie žycharami kvatery <…> haradskim adździełam milicy №1 administracyi Maskoŭskaha rajona praviedziena pravierka. Padrychtoŭka spravy ab administracyjnym pravaparušeńni da razhladu zavieršana prypynieńniem spravy ab administracyjnym pravaparušeńni. U dadzienym vypadku adsutničajuć prykmiety administracyjnaha pravaparušeńnia, praduhledžanaha č. 1 art. 22.12 KoAP».
Vyrašyć kanflikt z susiedziami napramuju ŭ apaviadalnicy taksama nie atrymlivajecca.
— Jany nie iduć na kantakt i imknucca abychodzić astatnich bokam. Ličać, što heta my pieraškadžajem im žyć, pravakujem sabaku. Byvali vypadki, kali žyvioła kidałasia na darosłych i dziaciej. Ja razumieju, heta dvarovy sabaka, jaki ŭvieś čas pravodziŭ na vulicy, a ciapier vymušany chavacca ŭ kvatery — naturalna, u jaho stres. Ale ciapier stres i va ŭsich žycharoŭ padjezda. Adna susiedka tak uvohule pajechała z svajoj kvatery: nie moža žyć u joj z-za brechu i smurodu. Jašče adna siamja taksama časova abasnavałasia na leciščy. Pa dapamohu minčanka źviartałasia i da staršyni tavarystva ŭłaśnikaŭ.
— Nakolki mnie viadoma, žyvioły da hetaha času nie zarehistravany ŭ kvatery, što supiarečyć novamu zakonu ab utrymańni chatnich žyvioł. Taksama va ŭłaśnikaŭ jość zapazyčanaść pa «kamunałcy», jany nie płaciać členskija ŭznosy. Staršynia imkniecca raźbiracca z usimi hetymi pytańniami, jakimści čynam paŭpłyvać na susiedziaŭ, ale pakul biezvynikova.
Kanstruktyŭnaha dyjałohu sa staršynioj tavarystva ŭłaśnikaŭ u žurnalistaŭ Onlíner nie atrymałasia, tamu jaje kamientaryja ab situacyi ŭ artykule niama. Ale pahavaryli jašče z adnym žycharom, čyja kvatera znachodzicca prosta za ścienkaj ad navasiołaŭ, — jaho sustreli ŭ lifcie.
— Nievynosny pach pastajanna prysutničaje, ledź-ledź ratujuć štodzionnyja pravietryvańni. Z šumam spravicca składaniej — nočču spać niemahčyma, — śćviardžaje mužčyna.
— Kali my vyklikajem milicyju, jany nie adčyniajuć dźviery. Prychodzić učastkovy — jamu taksama nie rady. Kali dačka viartajecca sa škoły, ja sustrakaju jaje kala padjezda, bo jana baicca sabak. I ničoha zrabić z hetym my nie možam. Nie vielmi ciopły pryjom.
Pahavaryć z druhoj bokam kanfliktu ŭdałosia nie adrazu. Spačatku žurnalisty chacieli parazmaŭlać ź siamjoj asabista.
Spuściŭšysia na patrebny pavierch, žurnalisty adrazu zrazumieli, što nie pamylilisia: na leśvičnaj kletcy razdavaŭsia hučny brech.
Jany patelefanavali ŭ kvateru, i sabaki adrazu aktyvizavalisia. Pačułasia niejkaje šuršańnie, byccam za dźviaryma niechta byŭ, ale jaje tak nichto i nie adčyniŭ. Mahčyma, nikoha, akramia žyvioł, doma nie było. Paśla źviazalisia z ułaśnicaj žylla pa telefonie — dziaŭčyna zhadziłasia raskazać, jak vyhladaje situacyja ź jaje boku.
— Z susiedziami adnosiny adrazu nie zładzilisia, — upeŭniena kaža surazmoŭca. — U pieršy dzień, kali my tolki pieranosili rečy (tak, sprava była pozna ŭviečary, ale my staralisia pavodzić siabie cicha), adzin z žycharoŭ, ubačyŭšy nas, pačaŭ dapytvacca, chto my takija. Kali zrazumieŭ, što my žyviem ź im na hetym paviersie, skazaŭ bratu: «Vy tut nadoŭha nie zastanieciesia». Nam pastajanna hrukajuć u dźviery, bjuć ručku — jana ŭžo złamałasia. Viadoma, usio heta pužaje sabaku, i jon reahuje. Kali nichto nie šumić, jana pavodzić siabie spakojna, zajmajecca svaimi spravami. A voś kali ludzi kryčać, ładziać zastolli, čymści hrymiać, tady, naturalna, žyvioła budzie brachać.
— Inšyja žychary kažuć, što ŭ vas niekalki sabak i ni adna ź ich nie zarehistravanaja…
— U nas adzin darosły sabaka, jakoha my ŭžo zarehistravali, i try ščaniuki — praź miesiac jany źjeduć.
— Susiedzi skardziacca na niepryjemny pach, jaki, byccam, idzie z vašaj kvatery…
— Kali my pierajechali, tam užo byŭ dziŭny pach. Mahčyma, heta truby pachnuć praz toje, što žyllo doŭha pustavała. Kali pravietryvajem, hety pach źnikaje.
— A što nakont vašaj zapazyčanaści pa kamunalnych płaciažach?
— Tak, takoje sapraŭdy było. Nas z bratam zarehistravali ŭ hetaj kvatery jašče ŭ sakaviku, biez našaha viedama, chacia ŭ toj momant naša skarha na rašeńnie ab vysialeńni jašče razhladałasia ŭ sudzie. Klučy my atrymali tolki ŭ kastryčniku, kali kančatkova stała jasna, što pierajazdžać daviadziecca. Za toj čas, kali my nie žyli ŭ kvatery, nam usio roŭna vystaŭlali rachunki za kamunałku. Daviedalisia my pra heta tolki tady, kali bank staŭ śpisvać hrošy z rachunkaŭ. Apłacić adrazu ŭvieś doŭh my nie mahli-na heta spatrebiŭsia čas. Ciapier užo ŭsio pahašana.
Dziaŭčyna pryznałasia: pierabiracca ŭ hmach na praśpiekcie Dziaržynskaha siamja nie chacieła z samaha pačatku.
— My žyli ŭ pryvatnym domie, u nas było čatyry ŭłaśniki. Dvum inšym vydali pa kvatery, a nam z bratam dali na dvaich jeŭradvušku. My abodva paŭnaletnija, plus z nami pierajechała mama. Mnie što, spać u adnym pakoi z kimści ź ich? U nas tut navat pieraharodak niama pamiž pamiaškańniami. Kali zachodziš u kvateru, adrazu traplaješ u žyły pakoj, jaki da taho ž prachadny. Ale nam nie pakinuli inšaha vybaru — pryjšłosia zasialacca.
Jak možna ŭrehulavać situacyju, surazmoŭnica nie viedaje.
— My nikoha nie čapajem, ni z kim nie kanfliktujem. Niezrazumieła, kali ŭžo susiedzi supakojacca. Jany telefanujuć nam pa načach, adniekul viedajuć našy numary telefonaŭ, padrabiaznaści asabistaha žyćcia, choć my ni z kim nie majem znosiny. Chutčej za ŭsio, chtości raspaŭsiudžvaje infarmacyju ŭ damavym čacie ŭ Viber, choć heta našy piersanalnyja danyja.
Pa słovach dziaŭčyny, jana sprabavała iści na kantakt ź inšymi žycharami, ale jany sami nie chočuć ź joj razmaŭlać.